Centra danych są niezbędne do rozwoju sztucznej inteligencji i innych sektorów cyfrowej gospodarki. Jednocześnie, ich negatywny wpływ na środowisko to coś, wobec czego nie da się przejść obojętnie.
Wraz z rozwojem sztucznej inteligencji rośnie zapotrzebowanie na moc obliczeniową. Centra przetwarzania danych stają się obiektem coraz większego zainteresowania ze strony firm inwestujących w rozwój AI – jak i ze strony organizacji zajmujących się ochroną środowiska, które protestują przeciwko rozbudowie tej infrastruktury na całym świecie.
Jak centra przetwarzania danych wpływają na środowisko?
Bardzo negatywnie – właściwie wystarczyłoby powiedzieć tylko tyle. W skrócie, centra przetwarzania danych to gigantyczne magazyny wypełnione komputerami i serwerami przechowującymi oraz przetwarzającymi dane, które do swojego działania potrzebują ogromnej ilości energii i wody.
Największe skupisko centrów danych na świecie znajduje się obecnie w Północnej Wirginii – gdzie przeciwko dalszej ich ekspansji protestują zarówno organizacje ekologiczne, jak i mieszkańcy.
Cytowana przez serwis BBC przedstawicielka Piedmont Environmental Counciil Julie Bolthouse mówi: “jesteśmy Wall Street branży centrów danych”. Jak wskazuje, nowe kable doprowadzające energię do tej infrastruktury przecinają tereny chronione, parki, osiedla, a generatory diesla zanieczyszczają powietrze.
Zdaniem działaczki, dodatkowym problemem jest to, że mieszkańcy terenów, na których rozwijane są inwestycje w centra przetwarzania danych, są przymuszani do partycypacji w kosztach rozbudowy infrastruktury energetycznej – nieprzystosowanej do obsługi tego rodzaju obiektów.
Nie tylko USA
Nie tylko Północna Wirginia jest obszarem, gdzie mamy do czynienia z tego rodzaju problemami. Rozrastająca się obecność centrów przetwarzania danych to problem globalny, a protesty mają miejsce m.in. w Irlandii. Obecnie infrastruktura tego typu zużywa tam 21 proc. energii elektrycznej (liczonej na poziomie całego państwa).
Reprezentujący organizację Friends of the Irish Environment Tony Lowes w rozmowie z serwisem mówi, że główne zastrzeżenia ekologów dotyczące obecności centrów przetwarzania danych dotyczą ich wpływu na klimat, zrównoważonego rozwoju i lokalnej infrastruktury.
“Kiedy centra danych korzystają z paliw kopalnych, obciążają sieć energetyczną i stawiają znak zapytania w kontekście krajowych zobowiązań w zakresie energii odnawialnej” – dodaje Lowes.
Grupa, którą reprezentuje Lowes, chciałaby całkowicie wstrzymać nową inwestycję wartą 1,2 mld euro, która ma być zrealizowana na zachodnim wybrzeżu Irlandii w hrabstwie Clare – ma tam powstać kolejne centrum danych.
Jednocześnie aktywista wskazuje, że zdaje sobie sprawę, iż stuprocentowy sukces może być nieosiągalny – dlatego na tapecie są także różnego rodzaju kompromisy, o które walczy organzacja, uważając że ich realizacja może przełożyć się na korzyści dla środowiska – to m.in. wdrożenie mechanizmów usprawniania zarządzania energią, szczególnie tą zużywaną do chłodzenia infrastruktury, oraz zwiększenie udziału źródeł odnawialnych w inwestycji.
Jak firmy technologiczne reagują na protesty?
Niewątpliwie, niezadowolenie organizacji proekologicznych i mieszkańców terenów, gdzie realizowane są tego typu inwestycje, jest przez firmy dostrzegane.
Koncerny zdają sobie sprawę, że nie mogą zbagatelizować dyskusji o kosztach środowiskowych rozwoju centrów danych – dlatego podejmują zobowiązania o charakterze ekologicznym, które jakkolwiek wyglądają bardzo efektownie i obiecująco, niekoniecznie muszą być realizowane. Obietnice te nie są dla firm wiążące, to oczywiście zabieg, który ma dawać opinii publicznej odczuć, że biznes nie jest obojętny wobec skutków swojej działalności.
Szef grupy branżowej Data Center Coalition zrzeszającej firmy takie jak Meta, Microsoft czy Google Josh Levi twierdzi, że centra danych są liderem, jeśli chodzi o wykorzystanie czystej energii w celach biznesowych. Jego zdaniem energia ze słońca i wiatru zakontraktowana dla segmentu centrów danych i ich klientów w ub. roku w USA stanowiła dwie trzecie całego rynku korporacyjnego energii odnawialnej. Czterech na pięciu nabywców czystej energii w Stanach Zjednoczonych to zaś firmy będące operatorami centrów danych – wspomina Levi w rozmowie z BBC.
Kwestie życiowe
Protesty przeciwko centrom danych dotarły także do krajów Ameryki Południowej – np. do Urugwaju, gdzie Google zostało w ich wyniku zmuszone do wprowadzenia zmian w projekcie swojej nowej inwestycji, obecnie w trakcie budowy.
Początkowo, realizowany projekt obejmował chłodzenie centrum danych za pomocą wody, ale gigant ostatecznie zdecydował, iż do tego celu wykorzysta powietrze. Dlaczego? Urugwaj to kraj, któremu nieobce są drastyczne susze i problemy z dostępem do wody pitnej. Realizacja inwestycji firmy w pierwotnym kształcie przekładałaby się bezpośrednio na pogorszenie warunków życia dla mieszkańców tego kraju.
Zdaniem reprezentującej organizację Friends of the Earth Uruguay aktywistki Marii Selvy Ortiz, początkowe plany Google’a zakładały zużycie wody do chłodzenia centrum w ilości porównywalnej do dziennego zużyca wody przez 55 tys. osób.
Z podobnych względów firma musiała całkowicie wstrzymać nową inwestycję w Chile.
Pracuje w branży środowiskowej. W ostatnim roku skontaktowało się z nami conajmiej 4 inwestorów planujących budowę takich obiektów w różnych częściach Polski. Osobisicie przeraża mnie skala tego zjawiska. Centra danych zużywają ogrom energii, a agregaty prądotwórcze mają moce zbliżone do miejskich elektrociepłowni…Biorąc pod uwagę obostrzenia w postaci wszelkiego rodzaju standardów emisyjnych, konkluzji bat, handlu emisjami, które wpływają na koszty energii, a także ryzyko ograniczenia dostępnu do energii, budowa takich instalacji w Polsce wydaje się być skrajnie niebezpieczna dla naszego bezpieczeństwa energetycznego, nie wspominając już o obciążeniu środowiska…