Ministerstwo Cyfryzacji chce chronić Polaków wprowadzając cenzurę

Już po konsultacjach publicznych Ministerstwo Cyfryzacji wprowadziło do UŚUDE nowe przepisy, które szokują szerokim zakresem uprawnień do blokowania i usuwania treści z internetu.
Fot. Kristina Flour / Unsplash
Fot. Kristina Flour / Unsplash

Już po konsultacjach publicznych Ministerstwo Cyfryzacji wprowadziło do Ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną nowe przepisy, które szokują szerokim zakresem uprawnień do blokowania i usuwania treści z internetu.

Już po konsultacjach publicznych Ministerstwo Cyfryzacji wprowadziło do Ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną nowe przepisy, które – według polityków koalicji rządzącej – mają być wdrożeniem DSA i chronić Polaków przed zagrożeniami w internecie, według ekspertów zaś – niebezpiecznie ocierają się o cenzurę i oddają w ręce państwa zbyt dużo władzy.

„Dziennik Gazeta Prawna” pisze, że w myśl wprowadzonych do UŚUDE przepisów, prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej będzie mógł wydawać decyzję o zablokowaniu treści w internecie w tempie ekspresowym i bez udziału sądu. 

Decyzje mają być podejmowane w bardzo szybkim tempie – od dwóch do 21 dni i mają być wykonywane natychmiastowo. Jednym z ciekawszych zapisów jest ten mówiący iż autorzy treści, które zostaną usunięte w ten sposób z internetu, dowiedzą się o tym dopiero po fakcie, bez możliwości wcześniejszego wysłuchania – jedyne, co będą mogły zrobić, to odwołać się do sądu administracyjnego w sprawie podjętej względem nich decyzji.

https://twitter.com/KGawkowski/status/1878699492725096755

Ryzyko nadużyć

Taka sytuacja sprawia, że proces usuwania i blokowania treści w internecie odbywa się praktycznie bez żadnej kontroli, może być uznaniowy, a także prowadzić do nadużyć i ograniczeń wolności słowa w Polsce. 

Narzędzia blokowania treści mogą być wykorzystywane politycznie, do uciszania krytyków władzy, jak i np. wywoływania efektu mrożącego w debacie publicznej. Uwagę w tym kontekście zwraca już sam fakt, że nowe przepisy dodane zostały do UŚUDE właściwie z pominięciem jakiegokolwiek dialogu społecznego, gdyż proponujący je resort doskonale zdaje sobie sprawę, że zderzyłyby się one z krytyką.

Zbyt szerokie uprawnienia 

Wątpliwości budzi również katalog treści, które miałyby być blokowane w tak arbitralny sposób. Jest on bardzo szeroki – znajdziemy tam np. treści naruszające dobra osobiste, naruszające prawa własności intelektualnej, a także treści, których rozpowszechnianie wyczerpuje znamiona czynu zabronionego, lub które pochwalają popełnienie takiego czynu albo nawołują do niego. 

W przypadku treści naruszających prawa własności intelektualnej, postępowanie może być wszczęte na wniosek policji, ale też innych służb – Straży Granicznej, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Krajowej Administracji Skarbowej, Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Żandarmerii Wojskowej, a nawet Państwowej Inspekcji Sanitarnej i Inspekcji Handlowej.

Bardzo łatwo zatem wyobrazić sobie sytuację, w której wniosek o zablokowanie treści składa niezadowolona z krytyki prasowej (lub po prostu wyrażanej publicznie przez internautów) firma lub np. organ samorządowy.

Nowe prawo wykracza poza DSA

Choć przez polityków koalicji rządzącej propozycje prawne Ministerstwa Cyfryzacji przedstawiane są jako wdrożenie Aktu o usługach cyfrowych, w artykule „DGP” czytamy, iż znacząco wykraczają one poza rozwiązania przyjęte w tej unijnej regulacji.

DSA pozostawia państwom członkowskim dużą swobodę w wykonaniu zapisów rozporządzenia. W tym konkretnym wypadku jednak decyzje o tym, czy dochodzi do naruszenia i czy daną treść zablokować lub usunąć, podejmuje jeden organ – w dodatku taki, który wcześniej takimi sprawami się w ogóle nie zajmował.

Urząd Komunikacji Elektronicznej nie ma zaplecza instytucjonalnego ani kadrowego w zakresie nie tylko nadzoru nad moderacją treści internetowych, lecz także – mówiąc ogólniej – rozstrzygania spraw indywidualnych z zakresu wolności słowa i ochrony dóbr osobistych czy też prawa własności intelektualnej – mówi cytowana w artykule Dorota Głowacka z Fundacji Panoptykon.

W serwisie X przepisów broni wiceminister cyfryzacji Michał Gramatyka (Polska 2050 Szymona Hołowni):

Total
0
Shares
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane teksty
Total
0
Share