Kreml śledzi kontakty Rosjan z Chińczykami na WeChat. Boi się szpiegostwa

Rosyjskie służby inwigilują WeChat / Fot. Focal Foto / Flickr
Rosyjskie służby inwigilują WeChat / Fot. Focal Foto / Flickr

Rosja obawia się chińskiego szpiegostwa, a relacje z Pekinem są znacznie bardziej skomplikowane, niż wydaje się na pierwszy rzut oka. Dlatego Kreml przygląda się kontaktom Rosjan z obywatelami ChRL w aplikacji WeChat.

Rosyjski kontrwywiad intensywnie analizuje dane z komunikatora WeChat – popularnej chińskiej aplikacji umożliwiającej prowadzenie m.in. rozmów online w formie tekstowej. Celem jest monitorowanie kontaktów Rosjan z Chińczykami, którzy mogą pracować na zlecenie służb w Pekinie – informuje dziennik „New York Times”.

Strach przed Pekinem

W Moskwie rośnie strach przed chińskim wpływem – twierdzi gazeta. Jednocześnie oba kraje pogłębiają wzajemną zależność, choć Rosja jest w znacznie gorszej sytuacji, ze względu na wykluczenie na zachodzie w związku z pełnoskalową inwazją na Ukrainę z roku 2022. Zależność od chińskich pieniędzy, technologii i biznesu bynajmniej nie stawia Rosji w korzystnej pozycji – ocenia dziennik.

Rosyjska służba kontrwywiadu wojskowego interesuje się tym bardziej aktywnością chińskich szpiegów na terenie kraju – a aplikacja WeChat ze względu na słabe szyfrowanie danych ma być przy tym ogromną pomocą. Dane z czatów ściągane są do narzędzia analitycznego Skopiszcze (скопище – słowo to po polsku oznacza tłum), w którym kompilowane, przetwarzane i analizowane są również informacje pozyskiwane z innych źródeł.

Jeśli chodzi o WeChat, rosyjskie służby interesują się jednak przede wszystkim danymi o logowaniu kont, listami kontaktów i archiwami wiadomości, które pozyskiwane są m.in. z telefonów skonfiskowanych przez służby od figurantów.

WeChat pod kontrolą służb

WeChat to jedna z najpopularniejszych platform cyfrowych na świecie (korzysta z niej ok. 1,4 mld ludzi), z której chętnie korzysta – oprócz mieszkańców ChRL – także chińska diaspora. W naszych kategoriach można by ją opisać jako superaplikację – oprócz komunikatora, na platformie WeChat można również dokonywać płatności, a także korzystać z funkcji społecznościowych jak i usług dostarczanych przez państwową administrację cyfrową.

WeChat nie oferuje swoim użytkownikom szyfrowania końcowego, o którym pisaliśmy w kontekście komunikatorów m.in. tu, jak i poruszaliśmy jego temat w odniesieniu do pomysłów dotyczących osłabienia szyfrowania i kontroli czatu.

Brak szyfrowania to oczywiście ułatwienie dla działania chińskich władz, które cenzurują komunikację online i tłumią wolność słowa w imię utrzymania kontroli politycznej nad społeczeństwem. 

Oprócz służb ChRL, beneficjentami słabości komunikatora mogą być również funkcjonariusze obcych wywiadów i kontrwywiadów – w tym wypadku, rosyjskiego FSB, które przez brak szyfrowania ma łatwy dostęp do interesujących dla Rosjan danych.

Czy Chińczycy są naiwni?

Dlaczego zatem chińscy agenci, których obawia się Moskwa, mieliby korzystać z niezabezpieczonej aplikacji przy kontakcie z Rosjanami? Przede wszystkim dlatego, aby uniknąć podejrzeń – według „NYT” chodzi o zminimalizowanie podejrzeń u rosyjskich obywateli, którzy przez władze są uczulani w temacie możliwych działań obcych szpiegów na terytorium Federacji Rosyjskiej. 

Brak przekierowania rozmowy na bezpieczny, szyfrowany komunikator, zachowywanie się jak przeciętny obywatel Chin może wzbudzać po stronie Rosjan zaufanie. 

Tymczasem, infiltracja Rosji przez chiński wywiad jest jak najbardziej celowa – osłabiony Kreml w istocie coraz bardziej staje się chińskim wasalem, a rozdawać karty w budowaniu światowego ładu będą zdecydowanie politycy w Pekinie – ci w Moskwie będą w wielu aspektach musieli dostosować się do ustaleń, które bynajmniej nie zostaną sformułowane – do czego się przyzwyczaili – wyłącznie w gabinecie prezydenta Putina.

Total
0
Shares
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane teksty
Czytaj dalej

Czy Mark Zuckerberg ostrzegał Trumpa przed TikTokiem?

Prezes Facebooka Mark Zuckerberg miał ostrzegać prezydenta USA Donalda Trumpa przed problemami, jakich może przysporzyć rosnąca popularność TikToka – platformy do dzielenia się krótkimi formami wideo należącej do chińskiego startupu ByteDance. Na prywatnym obiedzie z Trumpem w październiku ubiegłego roku Zuckerberg miał przekonywać prezydenta, że chińskie aplikacje to większe wyzwanie, niż wzięcie w karby jego własnej firmy – od 2018 r. nieustannie przyciągającej krytykę i uwagę ze strony tak opinii publicznej, jak i polityków.
Total
0
Share