Donald Trump ogłosił, że znów chce uszczęśliwić USA i resztę świata swoją prezydenturą. W tym celu ma zamiar ubiegać się o fotel prezydencki w 2024 roku. W związku z tym Meta (Facebook) zabroniła pracownikom weryfikację jego wypowiedzi.
Meta twierdzi, że od momentu ogłoszenia zamiaru startu w wyborach prezydenckich w USA w 2024 roku Donald Trump stał się „kandydatem politycznym”, w związku z czym jego wypowiedzi nie będą dłużej podlegały pod procedury fact-checkingowe.
Amerykańskie media spekulują, że Trump zdecydował się teraz ogłosić swój zamiar kandydowania na prezydenta, aby uniknąć dochodzenia, które chce przeciwko niemu wszcząć resort sprawiedliwości USA.
Niezależnie od tego, kampania polityczna Trumpa będzie mogła ruszyć w mediach społecznościowych pełną parą.
Meta: polityków nie weryfikujemy
Meta nie weryfikuje pod kątem prawdziwości wypowiedzi kandydatów politycznych i polityków od 2019 roku, de facto wyjmując ich spod reguł, które obowiązują na platformie wszystkich innych użytkowników.
Szkoda – bo to grupa użytkowników, która najczęściej wykorzystuje platformę społecznościową Facebooka do wywierania ogromnego wpływu na użytkowników i doskonale wie, że informacja to broń, z wykorzystaniem której można bardzo wiele ugrać.
Dezinformacja, kłamstwo, manipulacja – to nie tylko działania, które kojarzymy dziś przede wszystkim z zachowaniem Rosji od dawna używającej sieci społecznościowych do tego, by wzmacniać podziały społeczne i podburzać zaufanie do systemu demokratycznego w państwach Zachodu.
To również narzędzia w rękach polityków – i Donald Trump nie jest tu jedynym, który chętnie z nich korzysta.
Niechlubna przeszłość Trumpa
Trump jednak jest tym politykiem, który poruszanie się po mediach społecznościowych i wykorzystywanie ich jako broni we własnej sprawie opanował – zdaje się – do perfekcji.
Zanim został zablokowany na wszystkich wiodących platformach społecznościowych po zamieszkach, do których doszło 6 stycznia 2021 roku na Kapitolu, spędzał mnóstwo czasu (przede wszystkim na Twitterze) dezinformując, strasząc, dzieląc i zachęcając do przemocy.
Platformy nie reagowały – do wspomnianego już wcześniej dnia, kiedy Trump – nie będący prezydentem po przegranych wyborach – aktywnie zdaniem Facebooka i Twittera oraz innych firm – zachęcał do przemocy swoich zwolenników, których wcześniej karmił tezami o „skradzionych” przez Joe Bidena wyborach.
Tłum zwolenników Trumpa, zagrzewany do walki przez swojego guru, wtargnął na Kapitol i dokonał szturmu na budynki administracji federalnej USA. W wyniku zajść, śmierć poniosło 5 osób, a co najmniej 138 zostało rannych.
Po zablokowaniu kont byłego prezydenta na wszystkich głównych platformach społecznościowych, ten przeniósł się do własnej sieci – Truth Social. Sieć i aplikacja, łudząco podobne do Twittera, zrzeszają przede wszystkim zwolenników Trumpa, jak i fanów teorii spiskowych takich jak te szerzone m.in. przez ruch QAnon, z którym Trump już całkiem otwarcie sympatyzuje.
Czy Trump wróci na Facebooka?
Biorąc pod uwagę to, że został zablokowany na dwa lata – to całkiem możliwe. Meta ma zająć się analizą możliwości powrotu Trumpa na Facebooka w styczniu przyszłego roku.
Jeśli wziąć pod uwagę fakt, że ewentualny „come back” zbiegnie się w czasie z kampanią wyborczą, szykuje nam się rok pełen turbulencji – nie tylko w USA. Wybory idą również w Polsce, dodatkowo – tu też Trump i jego idee mają licznych fanów.