Cyberprzestępcy działający na zlecenie Pekinu w ub. roku uzyskali dostęp do wojskowych sieci Niderlandów. Niewielki kraj żywo interesuje Chiny – przede wszystkim ze względu na swoją rolę w łańcuchu dostaw półprzewodników.
Niderlandzkie służby wywiadowcze poinformowały, że w ubiegłym roku dostęp do wojskowych sieci uzyskali chińscy cyberprzestępcy działający na zlecenie rządu w Pekinie. Jak wskazano w komunikacie, to część szerszego trendu wskazującego na rosnące zainteresowanie Chin Niderlandami.
Dlaczego niewielki kraj tak interesuje Chińską Republikę Ludową?
Przede wszystkim ze względu na jego znaczącą rolę w łańcuchu dostaw półprzewodników. Niderlandy to kraj, w którym zlokalizowane są fabryki podzespołów elektronicznych i maszyn kluczowych z punktu widzenia chińskiej gospodarki – jak spółka ASML, która dostarcza urządzenia do litografii, niezbędne w procesie produkcji zaawansowanych czipów.
ASML był już atakowany przez chińskich cyberprzestępców.
Ujawniony przez niderlandzki wywiad incydent to pierwszy raz, kiedy Haga zdecydowała się na atrybucję cyberataków do Chin – w związku z rosnącym zagrożeniem w cyberprzestrzeni ze strony tego kraju.
Na czym polegał atak?
Agencja Reutera pisze, że atakujący zyskali dostęp do sieci w wyniku zastosowania złośliwego oprogramowania. Pierwszym celem była sieć, z której korzystało ok. 50 osób i przetwarzane były tam dane nieobjęte klauzulą tajności.
Nie jest jasne, jakie dane chcieli pozyskać Chińczycy – ale wiadomo, że złośliwe oprogramowanie Coathanger, którego użyto, wykorzystywane jest przez hakerów pracujących na zlecenie rządu. Znaleziono je też w sieciach innych podmiotów – m.in. organizacji międzynarodowych.