Chiny to dziś jeden z najgroźniejszych adwersarzy w cyberprzestrzeni. Prowadzone przez Pekin operacje ogniskują się wokół cyberszpiegostwa. Dokumenty, które wyciekły w ub. tygodniu do internetu, pokazują, jak wielki udział mają w nim prywatne chińskie firmy.
Firma I-Soon działa w branży bezpieczeństwa. To jedna z setek firm, które wspierają machinę chińskiego cyberszpiegostwa. Wiemy o tym, bo w sieci pojawiły się dokumenty ujawniające to, w jaki sposób Pekin korzysta z usług prywatnych firm do realizacji ofensywnych działań w cyberprzestrzeni.
Dziennik „New York Times” pisze, że w dokumentach wyszczególniono m.in. działania w ramach kampanii, której celem było włamanie się do ministerstwa spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii (pośród innych instytucji rządowych z licznych krajów świata) oraz hakowanie zagranicznych firm telekomunikacyjnych.
Kampania, o której mówią dokumenty, które wyciekły do internetu, trwała co najmniej osiem lat. Jej częścią – oprócz naruszania bezpieczeństwa infrastruktury wspomnianych wcześniej podmiotów w celach szpiegowskich – było uważne monitorowanie aktywności mniejszości etnicznych w Chinach, a także firm z branży hazardu online.
Hakerzy do wynajęcia
Cyberszpiegostwo i inne formy ofensywnych aktywności w domenie cyber to część strategii ChRL prowadzącej do realizacji celów politycznych Pekinu. Jego głównym celem jest pozyskiwanie istotnych informacji z punktu widzenia wywiadowczego, a także gospodarczego – jak np. patenty, wyniki badań naukowych, czy inne podlegające ochronie prawa własności intelektualnej dane.
Odpowiadają za nią Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwa oraz organy ścigania, jak i służby specjalne. Dokumenty opisywane przez „NYT” i inne media wskazują jednak jasno, że państwo nie polega jedynie na własnych zasobach kadrowych, a sięga do prywatnych firm – po to, aby wynajmować utalentowanych pracowników i z ich pomocą realizować swoje cele.
Firma I-Soon, wspomniana wcześniej w tym tekście, według firmy Mandiant zajmującej się analizą działań cyberszpiegowskich prowadzonych m.in. przez Chiny i Rosję, miała współpracować z całym szeregiem państwowych instytucji. To m.in. wymienione już Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwa, ale też Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza oraz narodowa policja.
Pracownicy I-Soon działający na zlecenie rządowych agencji zajmowali się zarówno realizacją ofensywnych działań ukierunkowanych na cele zagraniczne, jak i podsłuchiwaniem chińskich obywateli przebywających tak w kraju, jak i poza jego terytorium.
Cyfrowy patriotyzm
Dla hakerów z prywatnego sektora, wspomaganie państwa w jego cyfrowych celach politycznych jest przejawem patriotyzmu.
Pobudki, które motywują ich do działania, zdaniem specjalistów mają charakter nacjonalistyczny, a czas ich formowania to ostatnie dwie dekady prowadzenia świadomej polityki przez władze.
Jednocześnie, zwrot państwa w stronę wspomagania ofensywnych cyberoperacji przez prywatne firmy, to zaczerpnięcie inspiracji od innych krajów, takich jak Rosja czy Iran, które od dawna posługują się sektorem prywatnym w tych celach.