Sprzedawali pornografię dziecięcą w sieci. W gangu działał urzędnik Trumpa

Więcej niż 17 osób usłyszało zarzuty w związku z ujawnieniem gangu handlującego pornografią dziecięcą w sieci. Wśród osób zamieszanych w sprawę znajdował się były urzędnik administracji prezydenckiej Donalda Trumpa, który wsypał resztę.
Fot. Caleb Woods / Unsplash

Więcej niż 17 osób usłyszało zarzuty w związku z ujawnieniem gangu handlującego pornografią dziecięcą w sieci. Wśród osób zamieszanych w sprawę znajdował się były urzędnik administracji prezydenckiej Donalda Trumpa, który wsypał resztę.

Operacja „Swipe Left” to zakrojone na szeroką skalę działania różnych organów ścigania w USA, które za cel postawiły sobie rozbicie gangu przestępców zajmujących się porywaniem dzieci, a następnie kręceniem filmów pornograficznych z ich udziałem.

W sprawie właśnie ujawniono nowe szczegóły – choć operacja „Swipe Left” doprowadziła już do postawienia zarzutów co najmniej 17-tu osobom, dopiero teraz dowiadujemy się, w jaki sposób organy ścigania rozpracowały szajkę przestępców produkujących dziecięcą pornografię.

Szyfrowany komunikator i urzędnik prezydenta

Do zmapowania działalności gangu posłużyły wiadomości wymieniane przez jego członków na szyfrowanej platformie Telegram. Większość przestępców była przekonana, że policja w żaden sposób nie może uzyskać dostępu do komunikacji prowadzonej przez tę aplikację – pisze serwis Ars Technica.

Przestępcy wychodzili ze słusznego założenia – Telegram jest szyfrowany, zatem – w skrócie – o ile nie ma się kluczy deszyfrujących komunikację, nikt poza nadawcą i odbiorcą wiadomości nie może ich przeczytać.

Słabym ogniwem w łańcuchu okazał się jednak jeden z członków szajki – Adam Hageman, były urzędnik ministerstwa handlu USA mianowany przez administrację prezydenta USA Donalda Trumpa, członek Partii Republikańskiej.

To właśnie on zdecydował się na współpracę z policją i zaczął sypać, a jednocześnie udostępnił funkcjonariuszom dostęp do swojego konta na Telegramie, co doprowadziło do pozyskania innych wiadomości członków gangu.

Hageman został aresztowany w 2020 roku, przyznał się do stawianych mu zarzutów posiadania pornografii dziecięcej. Zapisy rozmów dostępne z jego konta na Telegramie doprowadziły do postawienia zarzutów 12-tu innym osobom. Były urzędnik ministerstwa handlu został skazany na pięć lat pozbawienia wolności, z czym nigdy nie polemizował i nie odwoływał się od wyroku. Warto wspomnieć przy tym, że jeden z członków gangu, których Hageman wsypał, dostał aż 30 lat – to najwyższy do tej pory wymiar kary pozbawienia wolności za przestępstwa seksualne wykryte przez służbę HSI (Homeland Security Investigation – Służba Bezpieczeństwa Wewnętrznego).

W związku z rozbiciem gangu, uratowano dziesięcioro dzieci, w tym czworo, które były aktywnie wykorzystywane. Najmłodsze dziecko miało sześć miesięcy, najstarsza osoba zaś miała 17 lat.

Deszyfrować czy nie?

Telegram oraz inne szyfrowane komunikatory często stają się narzędziami w rękach przestępców rozpowszechniających dziecięcą pornografię, pedofilów i stręczycieli. Argument ten z reguły pojawia się we wszystkich dyskusjach dotyczących walki z tą przestępczością – służby licznych krajów, w tym Polski, domagają się dostępu do szyfrowanych komunikatorów, argumentując to koniecznością podejmowania bardziej zasadniczych działań na rzecz walki z przestępcami oraz zapewnienia społeczeństwu bezpieczeństwa.

Dostęp do szyfrowanych komunikatorów dla służb to jednak w praktyce pozbawienie obywateli i obywatelek prywatności oraz zgoda na życie w rzeczywistości, w której każdy z nas jest domyślnie osobą podejrzaną. Jedną z konsekwencji takiego stanu rzeczy jest znaczące osłabienie demokracji – dostęp do komunikatorów nie tylko pozwoli służbom na skuteczniejszą walkę z pedofilami, ale także na monitorowanie działań grup nieprzychylnych władzy, takich jak opozycja polityczna czy środowiska aktywistyczne.

Dostęp do naszych rozmów dla organów ścigania to narzędzie politycznej presji na społeczeństwo, a także środek wywierający efekt mrożący nie tylko wśród opozycji i aktywistów, ale i dziennikarzy – warto zatem pomyśleć, jak populistycznym argumentem jest konieczność zapewnienia bezpieczeństwa dzieciom poprzez praktyczną likwidację szyfrowanej komunikacji.

W sprawie Hagemana i gangu, którego był członkiem, przedstawiciele komunikatora Telegram ustosunkowali się do pytań o działania mające zapobiegać wykorzystywaniu platformy do pornografii dziecięcej wskazując, że moderacja kanałów grupowych opiera się w dużej mierze na informacjach napływających ze społeczności. To użytkownicy zgłaszają moderatorom nieprawidłowości, do których może dochodzić w grupach, a zespół następnie to sprawdza – szczególnie, gdy mowa o materiałach przedstawiających nadużycia seksualne względem dzieci.

W wypadku gangu, o którym mowa, według amerykańskich mediów jego członkowie wyspecjalizowali się w ukrywaniu tego, czym się zajmują – wiedząc, że moderacja platformy może ich dopaść.

Gdyby nie sumienie lub oportunizm byłego urzędnika resortu handlu USA, gangu być może długo jeszcze by nie rozbito.

Total
0
Shares
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane teksty
Total
0
Share