„Bezpieczeństwo i poufność naszej komunikacji (nie tylko jej treści, ale nawet fakt jej prowadzenia) to konstytucyjne prawo każdego i każdej z nas. To nie abstrakcja, tylko realna wartość – mówi nam prawnik Fundacji Panoptykon Wojciech Klicki.
Fundację Panoptykon poprosiliśmy o komentarz w związku z planowanymi przez rząd zmianami w prawie komunikacji elektronicznej, które zakładają m.in.:
- retencję danych telekomunikacyjnych Polek i Polaków przez 12 miesięcy
- obowiązek przechowywania tych danych przez dostawców nie tylko łączności – np. komórkowej bądź internetowej, ale i usług takich jak komunikatory internetowe czy poczta elektroniczna, co przekłada się na przechowywanie pełnej komunikacji, którą prowadzimy z wykorzystaniem tych narzędzi
- dostęp do wyżej wspomnianych danych przez szeroki wachlarz służb, w tym – Policję, CBA, ABW, Straż Graniczną czy Służbę Ochrony Państwa
O tym, jakie zmiany wnosi projektowana nowelizacja prawa komunikacji elektronicznej, napisaliśmy w tym tekście.
Nie możemy zgodzić się na dyktat bezpieczeństwa
„Nikt nie powinien wiedzieć, czy dzwonimy do adwokata lub odwiedzamy lekarza” – mówi nam Klicki. Właśnie takie dane m.in. będzie mogło pozyskać na nasz temat państwo i jego służby, jeśli projektowane przepisy wejdą w życie.
„Nie możemy, mimo trwającej wojny w Ukrainie, zgodzić się na dyktat bezpieczeństwa i argumentację, że służby muszą wszystko. Bo dziś to wszystko oznacza wszystko bez kontroli i dowolne pozyskiwanie danych o obywatelach, np. 1 mln 82 tys. billingów i lokalizacji użytkowników oraz użytkowniczek rocznie” – podkreśla w rozmowie z nami Klicki.
Efekt mrożący aktywności obywatelskiej i sprzeciwu
Projektowane zmiany prawne to nie tylko przepisy sprzeczne z prawem unijnym, ale także inwazja w prywatność Polek i Polaków, a także efekt mrożący względem działań obywatelskich, prawa do sprzeciwu względem polityki władzy, prawa do protestu, czy wreszcie – oddolnej aktywności społecznej i wolności mediów.
Zapytaliśmy Panoptykon, jak w świetle takiej polityki polskiego rządu zachować prywatność i chronić się przy zaangażowaniu w aktywizm i działania społeczne.
„Jeśli idziesz na protest, weź ze sobą tylko te urządzenia, których naprawdę potrzebujesz: branie służbowego laptopa może nie być najlepszym pomysłem” – mówi Klicki. „Dobrze też na bieżąco aktualizować swoje oprogramowanie, a dostęp do swoich kont i urządzeń chronić silnymi hasłami, w tym – tam, gdzie jest to możliwe, poprzez weryfikację dwustopniową” – dodaje.
„Polecam też korzystanie z szyfrowanych komunikatorów takich jak Signal zamiast sieci komórkowej” – zaleca prawnik.
Jak wskazuje, poza podstawowymi działaniami mającymi chronić nasze bezpieczeństwo, należy pamiętać iż „państwo – z całym swoim aparatem i budżetem – może przełamać nasze zabezpieczenia, a my możemy mu to co najwyżej utrudnić”.
„Dlatego kluczowa nie jest kwestia wchodzenia w cyfrowy wyścig zbrojeń, a doprowadzenia do systemowej zmiany i stworzenia mechanizmów kontroli nad służbami” – podkreśla prawnik Panoptykonu. „Do tego niezbędna jest zmiana polityczna, ale podobno każdy i każda z nas jest zmianą. Najbliższa okazja, żebyśmy mogli to pokazać, będzie na jesieni” – dodaje.
Osobom zainteresowanym „cyfrowym BHP” w przypadku aktywizmu zalecamy odsłuch odcinka podcastu Panoptykon 4.0 z udziałem Wojciecha Bogusza. Audycję „Jak bezpiecznie protestować” znajdziecie tutaj.
1 komentarze