Przytłaczają cię negatywne treści w mediach? Są tam, aby generować ruch

Zdecydowanie największą część informacji konsumujemy dziś online. Niezależnie od tego, czy wchodzimy w przeglądarce na strony serwisów informacyjnych, czy korzystamy z mediów społecznościowych – ilość negatywnych treści jest przytłaczająca. Nie bez powodu – bo to właśnie w nie klikamy najchętniej.
Fot. Nijwam Swargiary

Zdecydowanie największą część informacji konsumujemy dziś online. Niezależnie od tego, czy wchodzimy w przeglądarce na strony serwisów informacyjnych, czy korzystamy z mediów społecznościowych – ilość negatywnych treści jest przytłaczająca. Nie bez powodu – bo to właśnie w nie klikamy najchętniej.

Z badań opublikowanych w czasopiśmie „Nature Human Behaviour” wynika, że zalew negatywnych treści, z którymi spotykamy się w mediach online, wcale nie jest w nich obecny ze względu na to, że świat jest tak złym miejscem, ani przez to, że czasy są coraz trudniejsze.

Złe wiadomości, a konkretniej – nagłówki zawierające słowa obciążone negatywnym przekazem emocjonalnym, klikają się w internecie lepiej, niż jakiekolwiek inne treści – łącznie z tymi, które po prostu obiektywnie przekazują informacje.

Negatywne nagłówki sprzedają

W ramach analizy, badacze przyjrzeli się ok. 105 tys. artykułów opublikowanych w serwisie Upworthy.com, które łącznie wygenerowały ok. 5,7 mln kliknięć i ponad 370 mln odsłon.

W serwisie przeważały – ilościowo – newsy zawierające pozytywne słowa w tytułach, jednak to te, gdzie w nagłówkach znajdował się negatywny przekaz emocjonalny, generowały więcej kliknięć. Badacze stwierdzili wręcz, że przekaz pozytywny po prostu zaniżał zaangażowanie i konsumpcję treści.

Każde negatywne słowo zawarte w przeciętnej długości nagłówku zwiększało liczbę klików o ok. 2,3 proc. (!) – wynika z opracowania. Wśród słów, które najbardziej zwiększały zaangażowanie, wyróżniono takie, jak: „krzywda”, „złamane serce”, „obrzydliwość”, „martwiący”, „zły”.

Dodanie słów pozytywnych, takich jak „korzyść”, „śmieszny”, „ładny”, „ulubiony”, „miły” działało wręcz odstraszająco na czytelników.

Czytamy negatywne newsy chcąc przetrwać?

Nieman Lab wskazuje, że wyniki badań potwierdzają istniejącą od dawna w psychologii tezę o tym, że zdobywając informacje na temat otaczającego nas świata jesteśmy szczególnie wyczuleni na te, które mogą przekładać się na zagrożenie dla naszego zdrowia i życia.

Czytając informacje w mediach robimy to samo – prowadzimy rekonesans zagrożeń, chcąc upewnić się, że żadne nas w bezpośredni sposób nie dotyczą. Tłumaczy to skłonność do klikania w negatywne nagłówki i czerpanie dziwnego „spokoju” z samego faktu, że to, co złego dzieje się na świecie, wydarza się gdzieś indziej, ale nie w naszym najbliższym otoczeniu.

Nie wszystkie negatywne emocje działają tak samo

Badacze wskazali jeszcze jedną ciekawą rzecz – nie wszystkie negatywne emocje w nagłówkach oddziałują na czytelnika tak samo.

„Smutek” przyciąga kliknięcia, jednak „strach” (co ciekawe, tak samo jak „radość”) zmniejsza szansę, że naszego newsa ktoś przeczyta – wynika z opracowania. W obu przypadkach wpływ danych słów określających emocje na kliknięcia wynosi 0,7 proc. (odpowiednio w górę i w dół).

Czy oznacza to, że żyjemy w czasie, w którym z jednej strony identyfikujemy się z negatywnymi emocjami wyrażanymi przez nagłówki, empatyzujemy z informacjami, które przyjmujemy, a jednocześnie nie chcemy dopuszczać do siebie zbyt wielkiej ilości negatywów? W kontekście ostatnich lat pandemii i trwającej wojny w Ukrainie nie byłoby to nic dziwnego.


Kup nam kawę na BuyCoffeeTo:

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Total
0
Shares
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane teksty
Total
0
Share