Indie od samego początku boomu na sztuczną inteligencję były przeciwne regulacji tej technologii, argumentując to potrzebą szybkiego rozwoju gospodarczego. Wszystko wskazuje na to, że przyszedł czas na zmiany.
O tym, że Indie nie planują uregulować sztucznej inteligencji, pisaliśmy na łamach TECHSPRESSO.CAFE w tym tekście.
Argumentacja rządu Narendry Modiego skupiała się wówczas na tym, że sztuczna inteligencja może być napędem dla gospodarki Indii.
Teraz jednak najwyraźniej przyszedł czas na zmiany – bo indyjska administracja sformułowała oficjalne rekomendacje, według których duże firmy powinny uzyskiwać akceptację rządu przed wypuszczeniem na rynek nowych dużych modeli językowych.
Serwis Tech Crunch wskazuje, że dokument wydany przez indyjskie ministerstwo ds. technologii informacyjnych i elektroniki obejmuje także jeszcze jedno ważne zalecenie dla firm rozwijających generatywną sztuczną inteligencję. Chodzi o umieszczanie na ich usługach i produktach informacji o tym, że nie mogą być one wykorzystywane w żaden sposób do manipulacji, dyskryminacji lub innych ingerencji w proces wyborczy.
Miękka regulacja i strach przed wyborami
Ministerstwo podkreśla, że wydane przez nie rekomendacje nie są wiążące i nie stanowią “twardej regulacji” w europejskim rozumieniu. Zdaniem wiceszefa tego resortu Rajeeva Chandrasekhara jednak, rekomendacje są jasnym sygnałem dla firm i dla całego sektora – tak będzie wyglądała przyszłość regulacji.
Czy oznacza to, że Indie sięgną po mocniejsze środki prawne? Najpewniej. Obecnie jednak “proszą” firmy o podjęcie wskazanych działań.
Kogo w takim razie dotyczą ministerialne rekomendacje? Właściwie wszystkich, którzy wypuszczają na indyjski rynek jakiekolwiek platformy sztucznej inteligencji. Warto jednak podkreślić, że rekomendacje mają stosować tylko wielkie firmy, nie dotyczą zaś one startupów.
Podstawą prawną mają być akty prawne regulujące sferę cyfrową z 2000 i 2001 roku.
W zakresie zgodności z rekomendacjami, resort oczekuje, iż firmy będą wdrażać je natychmiastowo – a na zaraportowanie do ministerstwa swoich działań mają 15 dni.
Firmy się boją, boi się także rząd
Tech Crunch pisze, że część indyjskich firm wyraziła duży niepokój w związku z komunikatem ministerstwa – obawiając się, że wytyczne spowodują obniżenie zdolności Indii do konkurencji w branży sztucznej inteligencji. Już teraz – zwraca uwagę serwis – kraj nie radzi sobie najlepiej w tym zakresie.
Boi się również rząd – w Indiach zbliżają się wybory, niemal każdy polityk korzysta z narzędzi generatywnej AI do tworzenia fałszywych obrazów, nagrań głosowych i wideo, a w kraju z internetu korzysta 760 mln osób. Dla większości z nich deep fakes, o których więcej na naszych łamach można przeczytać tutaj, są absolutnie nieodróżnialne.
Wybory powszechne w Indiach odbędą się pomiędzy kwietniem a majem tego roku.