Chińskie aplikacje szturmują nasze telefony i nie jest to wyłącznie TikTok

Kiedy myślimy o chińskich aplikacjach, do głowy przychodzi nam przede wszystkim TikTok, który od dłuższego już czasu budzi ogromne polityczne kontrowersje. Jednak nie tylko przez TikToka Państwo Środka przebojem wdziera się w nasze życie.
Focal Foto / Flickr

Kiedy myślimy o chińskich aplikacjach, do głowy przychodzi nam przede wszystkim TikTok, który od dłuższego już czasu budzi ogromne polityczne kontrowersje. Jednak nie tylko przez TikToka Państwo Środka przebojem wdziera się w nasze życie.

TikTok jest niewątpliwie najpopularniejszą chińską platformą w Polsce. Choć kontrowersje wokół niego narastają, raczej niewiele osób korzystających z tej aplikacji myśli o tym, aby odinstalować ją ze swojego smartfona.

Zagrożeń związanych z wykorzystywaniem naszych danych osobowych i naruszaniem prywatności mimo licznych afer cyfrowych gigantów nie traktujemy poważnie – niezależnie od tego, czy stoi za nimi Państwo Środka, czy też Stany Zjednoczone.

Chińskie aplikacje szturmują nasze smartfony

Według danych firmy AppTopia, w marcu TikTok znajdował się na 12. miejscu w rankingu wszystkich najpopularniejszych aplikacji w naszym kraju (zarówno na urządzeniach z systemem iOS, jak i na tych z Androidem).

Na popularności zyskuje jednak również inna chińska platforma – Shein, firma z branży mody i e-commerce, która w krótkim czasie stała się najpopularniejszą marką modową na świecie, zatrudniającą pracowników Globalnego Południa do produkcji plastikowej odzieży na warunkach urągających godności – na zmianach nierzadko liczących po 18 godzin za groszowe wynagrodzenie.

Na telefonach z Androidem w Polsce Shein zajęło 4 miejsce wśród darmowych aplikacji (wyprzedzając TikToka), na urządzeniach z systemem iOS – 16.

11. miejsce w rankingu na Androidzie zajmuje inna chińska platforma e-commerce – AliExpress, która należy do internetowego giganta handlu, koncernu Alibaba. Dla urządzeń z systemem iOS AliExpress nie mieści się w pierwszej 50-tce najpopularniejszych aplikacji.

TikTok, Shein i AliExpress to najbardziej oczywiste przykłady chińskich aplikacji, które w Polsce chętnie instalujemy nie interesując się wcale tym, gdzie trafiają nasze dane o preferencjach konsumenckich, aktywności w innym oprogramowaniu czy internecie, a także np. historii przeglądanych stron czy transakcji.

Nie inaczej jest w USA.

Popularność chińskich rozwiązań

Cztery z pięciu najpopularniejszych w USA aplikacji w marcu to aplikacje pochodzące z Chin. Piąte miejsce zajął Facebook.

Dlaczego Chiny wygrywają w kraju, z którym od 2018 r. pozostają w stanie zimnej wojny handlowej, której przejawy obserwowaliśmy najpierw w kontekście kontrowersji wokół koncernu Huawei, a dziś – w związku z TikTokiem?

Co sprawia, że użytkownicy i użytkowniczki aplikacji mobilnych wolą jednak chińskie cyfrowe usługi, niż bezpieczeństwo (jak chce tego alternatywa prezentowana przez amerykańskich polityków opowiadających się za blokadą TikToka w całym kraju)?

Przede wszystkim odmienność działania chińskich platform od tych, które stworzyły zachodnie koncerny, takie jak Meta czy Google. Algorytmy TikToka, Shein, AliExpress i innych chińskich platform mapują nas znacznie dokładniej i bardziej drobiazgowo, niż amerykańskiej konkurencji.

Chiny dodatkowo nie spoczywają na laurach i nie próbują wyłącznie odcinać kuponów od dobrze działającego biznesu, jak przez kilka lat robił to Facebook – ale nieustannie doskonalą swoje produkty, zasypując użytkowników nie tyle nowymi funkcjami, ile po prostu znacznie zwiększając możliwości tego, co znajduje się „pod maską” platform.

To właśnie dlatego aplikacje z Państwa Środka tak dobrze wiedzą, co nam się podoba, co chcemy kupić lub co nas zainteresuje. Z drugiej strony – z tego samego względu podsyłają nam nierzadko kontrowersyjne propozycje treści lub produktów, na które sami byśmy nie spojrzeli – efekt przykucia uwagi i zdumienia jest kluczowy, aby utrzymać zainteresowanie aplikacją, którą z nudów moglibyśmy przypadkowo odinstalować z telefonu.

Chiny chcą całego świata

Shein, Temu (kolejny chiński sklep internetowy, który bardzo szybko „rośnie” w Stanach Zjednoczonych) i TikTok to – o czym warto pamiętać – firmy młodego pokolenia, które myśli o biznesie inaczej i ma globalne ambicje.

Rynek w Chinach powoli nasyca się i trudno już liczyć na to, że zbuduje się fortunę oferując produkt przeznaczony wyłącznie dla rodzimego rynku znajdującego się za Wielkim Chińskim Firewallem.

Ogromny globalny rynek i użytkownicy z wielu różnorodnych krajów świata dają Chinom również przewagę biznesową – pozwalają zrozumieć, jak dziś działają odbiorcy nowych produktów i mapować ich preferencje na ogromną skalę. To kluczowe dla biznesu, który ma generować pieniądze – on nie może rozwijać się wyłącznie tak, jak życzy sobie tego jego właściciel, ale musi podążać za głosem klientów (stara prawda, o której w erze cyfrowej łatwo zapomnieć) i optymalizować się zgodnie z ich preferencjami.

Odciąć się od niewygodnych korzeni

W rozmowie nagranej w ramach podcastu TECHSPRESSO.CAFE menedżer ds. relacji publicznych TikToka w regionie Europy Środkowej i Wschodniej Jakub Olek powiedział, że TikTok nie należy do Chin. Wszystko dlatego, że spółka formalnie działa w Singapurze.

Podobnie rzecz ma się w kontekście Shein, która to firma w 2021 r. postanowiła odciąć się od Hongkongu i przenieść formalności do Singapuru. Łańcuchy dostaw tej firmy jednak nadal zbiegają się w prowincji Guangdong w Chinach. Wspomniane wcześniej Temu z kolei zlokalizowane jest w Bostonie i działa w USA przez firmę z Delaware.

Komu oddajemy swoje dane?

Szef TikToka Shou Zi Chew podczas wystąpienia przed Kongresem USA podkreślił, że nie tylko TikTok ma długą historię masowego gromadzenia danych o użytkownikach. Jak wskazał, robią to wszystkie platformy społecznościowe – również te amerykańskie.

Oczywiście w tym względzie się nie pomylił i słusznie wypomniał Kongresowi, że USA nie dostrzegają belki we własnym oku, jeśli chodzi o naruszanie prywatności użytkowników usług cyfrowych.

To, komu oddajemy swoje dane, ma jednak kardynalne znaczenie – zwłaszcza w czasach, kiedy Chiny coraz silniej wspierają Rosję w wojnie z Ukrainą i przeciwstawiają się koncepcji wolnego świata widzianej przez pryzmat Zachodu. Niestety, geopolityka dotyczy nas wszystkich – podobnie, jak i naszych wyborów konsumenckich.

Total
0
Shares
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane teksty
Total
0
Share