W Wielkiej Brytanii wystarczy emocjonalna konwersacja na czacie grupowym, aby być posądzonym o współudział i powiązania z osobą łamiącą prawo. Zjednoczone Królestwo coraz szybciej zmienia się w cyfrowe państwo policyjne.
Czy za rozmowę na czacie grupowym, która nie dostarcza dowodów na popełnienie przestępstwa, ale syci podejrzenia i stereotypy można zostać ukaranym? Jeśli jesteś młodym, czarnoskórym mężczyzną – prawdopodobieństwo, że tak się stanie, gwałtownie rośnie, przynajmniej w Wielkiej Brytanii.
Udowadnia to sprawa z aglomeracji Manchesteru, która odbiła się ogromnym echem w Zjednoczonym Królestwie i udowodniła, że kraj ten coraz szybciej niestety osuwa się w kierunku bycia cyfrowym państwem policyjnym.
Dziesiątka z Manchesteru
W sprawie „Dziesiątki z Manchesteru”, lub też „Manchester 10” w anglojęzycznej literaturze, dziesięciu młodych, czarnoskórych mężczyzn zostało oskarżonych o popełnienie morderstwa i popełnienie innego aktu fizycznej przemocy dużego kalibru. Oskarżenie twierdziło, że dziesiątka mężczyzn działała w ramach gangu i spiskowała celem popełnienia wspomnianych czynów zabronionych po to, aby pomścić śmierć ich przyjaciela.
Przyczynkiem w sprawie dla śledczych stała się grupa na komunikatorze Telegram, w której dziesięciu młodych ludzi wymieniało wiadomości, przede wszystkim związane ze smutkiem po śmierci bliskiego im człowieka.
Zapisy czatów stały się kluczowym dowodem w sprawie przeciwko nim, choć nigdzie w nich nie znaleziono żadnego potwierdzenia, jakoby którykolwiek członek grupy dopuścił się jakiegokolwiek przestępstwa.
Oskarżenie wykorzystało jednak zapisy rozmów, upodobanie młodych ludzi do muzyki drill, która przez brytyjskie organy ścigania łączona jest z kręgami przestępczymi, a także posty w mediach społecznościowych do stworzenia wokół grupy narracji działania gangu młodocianych przestępców. Wszyscy zostali oskarżeni jako winni „przez powiązania”.
W sprawie „Dziesiątki z Manchesteru” posłużono się wytycznymi brytyjskich służb wskazujących, że osoby słuchające muzyki drill i uczestniczące w związanej z nią kulturze „glamoryzują gangsterski styl życia i użycie broni”. Nie jest to jedyna sprawa kryminalna, w której treści z mediów społecznościowych reprezentujące styl życia, który uznawany jest przez władze za wykraczający poza normę, zostały wykorzystane jako dowody przeciwko osobom nie ponoszącym rzeczywistej odpowiedzialności za przestępstwa.
Kryminalizacja i demonizacja
Kultura, która wykracza poza mainstream kryminalizowana i demonizowana była bardzo często i nie jest inaczej w przypadku kultury osób Czarnych. Staje się ona narzędziem pozwalającym na łatwe dopasowanie narracji w sytuacji, gdy stosowanie prawa i tak jest dyskryminujące – Czarni są po prostu o wiele częściej podejrzani „z automatu” o dokonanie jakiegoś przestępstwa, niż osoby o białym kolorze skóry.
Wystarczy znaleźć się na jednym zdjęciu z kimś odpowiedzialnym za przestępstwo, aby zostać oskarżonym o współudział, a wcześniej – znaleźć się na liście Metropolitan Police, która zawiera dane wszystkich osób objętych ryzykiem (!!!) zaangażowania się w przemoc na poziomie gangów. Lista ta, jak argumentują działacze organizacji Open Rights Group zajmującej się obroną praw człowieka i praw obywatelskich w świecie cyfrowym, została zbudowana m.in. w oparciu o dane o preferencjach muzycznych czy aktywności w mediach społecznościowych. Większość osób, które się tam znajdują, to Czarni.
Lista jest nielegalna – łamie prawa człowieka. Nie zmienia to jednak faktu, że policja w Wielkiej Brytanii właśnie m.in. w ten sposób „prognozuje”, gdzie będzie miała do czynienia z przestępczością. Jest to dyskryminacja, podobnie jak ubiegłoroczna kontrowersja – Projekt Alpha – baza danych, która też ma zapobiegać przestępczości i pozwalać na jej lepsze mapowanie m.in. w oparciu o… profilowanie osób nieletnich i szczególną uwagę, jaką jej twórcy poświęcili mężczyznom w wieku od 15 do 21 lat.
Algorytmy
Systemy takie, jak te wskazane powyżej, mają za zadanie wspomagać organy ścigania przez działanie algorytmów analizujących dane po to, aby wskazywać, kto może być zaangażowany w przestępczość lub gdzie do niej najczęściej będzie dochodzić i w jakich warunkach.
Nie wiemy, jak wiele informacji o obywatelach w Wielkiej Brytanii trafia do poszczególnych baz danych tego rodzaju – ale pewne jest jedno; kiedy już się w takim systemie znajdziemy, to sam fakt, iż nasze nazwisko figuruje na jednej z list, nawet, jeśli nie mieliśmy żadnego konfliktu z prawem, będzie miał znaczenie nie tylko przy np. ubieganiu się o kredyt hipoteczny czy poszukiwaniu pracy w branżach wymagających poświadczenia bezpieczeństwa, ale także w sytuacjach, kiedy chcemy posłać do szkoły swoje dzieci lub ubiegać się o wsparcie zasiłkowe z kasy publicznej.