Chiński lobbing i operacje wpływu realizowane w Europie nasilają się – ostrzegają eksperci. Tymczasem, politycy Starego Kontynentu w ogromnej mierze zdają się nie dostrzegać problemu, albo… udają, że go nie widzą.
Chiny coraz silniej chcą wpływać na politykę i opinię publiczną w Unii Europejskiej, gdzie większość decydentów pozostaje ślepa wobec tego faktu i nie reaguje – twierdzi serwis Politico, powołując się na opinię specjalnej doradczyni wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej Very Jourovej – Ivany Karaskovej.
Karaskova to czeska naukowczyni specjalizująca się w analizie zagranicznego wpływu, której zdaniem Chiny od dawna już oddziałują na UE po to, aby rozbić jej sojusz z USA i promować korzystne dla siebie postawy polityczne, jak i opinie w sprawach dotyczących np. polityki zagranicznej.
Tężejący beton
Zdaniem Karaskovej, od 2019 r. widać, jak Chiny zwiększają nakłady na operacje wpływu realizowane w Europie i „utwardzają swoje podejście” do państw ze Starego Kontynentu. Na europejski odcinek zostali rzuceni zawodnicy wagi ciężkiej, dyplomaci zwani „wilczymi wojownikami”, którzy odpowiedzialni są m.in. za szerzenie propagandy.
W opinii Czeszki, zwiększono również finansowanie dla wszelkiej maści think-tanków, instytucji akademickich, takich jak np. Instytuty Konfucjusza działające jako placówki kulturalne, jak i organizacji non-profit.
Według niej, szczególnie kraje Europy Zachodniej podatne są na chińskie oddziaływanie – były blok wschodni radzi sobie lepiej, bo niektóre jego kraje mają jeszcze w pamięci działania Związku Sowieckiego i podchodzą do polityki Pekinu ostrożnie. „Gdzie indziej mamy do czynienia z całkowitym zaprzeczeniem” – powiedziała Politico.
Chińska propaganda w Czechach
Ivana Karaskova ocenia, że cała zachodnia część UE, przede wszystkim „państwa starej Unii”, mają ogromny problem z dostrzeżeniem rozległości chińskich wpływów. Jednocześnie, przykłady realizacji naprawdę dobrze widocznych i wcale nie organizowanych pod przykrywką operacji wpływu można by mnożyć.
Karaskova zalicza swoją ojczyznę do Zachodu – i wymienia przykłady wpływu Chin w Republice Czeskiej wskazując m.in. na istnienie dwóch komercyjnych stacji radiowych, które dostają regularnie gotowe skrypty od chińskiej, kontrolowanej przez państwo rozgłośni propagandowej China Radio International.
Materiały są wykorzystywane podczas z pozoru niewinnych, trwających po 30 minut audycji, w których pobrzmiewają echa propagandy Pekinu dobrze słyszalne przy tematach takich, jak np. Tajwan.
Stacje przez długi czas nie przyznawały się do swoich związków z chińską rozgłośnią – do czasu, kiedy zostały przyparte do muru przez naukowców mapujących chiński wpływ w Czechach w kwietniu tego roku. Wówczas to, jak mówi ekspertka, audycje w oparciu o treści z Pekinu przestały być nadawane.
Obecnie nie można ich znaleźć w żadnym archiwum nagrań radiowych, a właściciel stacji skrytykował raport naukowców mówiąc, że był zbudowany na „wadliwych założeniach”.
Czy uda się obronić demokrację?
Problem wpływu na europejską demokrację dostrzegają najwyżsi rangą unijni urzędnicy – to jednak za mało. Przewodnicząca KE Ursula von der Leyen w swoim ubiegłorocznym przemówieniu o stanie Unii Europejskiej wskazała, że chińskie wpływy są coraz większe, czego przykładem może być jedna z uczelni w Amsterdamie, która w wyniku śledztwa odcięła się od napływających z Pekinu pieniędzy.
Chiny lubią przedstawiać się jako hojny sponsor badań naukowych, projektów rozwojowych oraz inicjatyw ważnych społecznie, czego przykładem może być m.in. współpraca chińskiego TikToka z fundacją Unaweza Martyny Wojciechowskiej wokół tematyki zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży.
Europa póki co nie ma wystarczających narzędzi prawnych, aby bronić się dobrze przed chińskim lobbingiem. Według rozmówców Politico, unijny Akt o przejrzystości (regulacja, która dopiero jest w fazie rozwojowej) traktuje zagrożenia wprost, ale może nie wystarczyć do obrony przed obcymi wpływami.
Nowe prawo ma przeciwdziałać przede wszystkim wpływom i naciskom wywieranym na organizacje, nie jednostki – i przewidywać kary finansowe za niedostosowanie się do wymogów, tj. utrzymywanie braku przejrzystości źródeł finansowania.
Istnieją znaczące obawy, że w krajach osuwających się w rządy autorytarne, takich jak np. Węgry, czy Polska, zapisy te zostaną wykorzystane do walki z aktywnością obywatelską i organizacjami pozarządowymi, a nie z chińskim czy rosyjskim lobbingiem.
1 komentarze