Dane pochodzące z otwartych źródeł i OSINT są coraz ważniejsze dla działań wywiadu. Problemem jednak staje się ilość danych – jest ich tak dużo, że wybór właściwych informacji do analizy oraz jej prowadzenie staje się prawdziwym wyzwaniem.
Analiza wywiadowcza coraz mocniej opiera się na danych pozyskiwanych z otwartych źródeł. OSINT (ang. open source intelligence) zyskuje na znaczeniu przede wszystkim dzięki dominacji sfery cyfrowej w naszym życiu. Pozyskiwanie danych ze źródeł takich jak np. metadane zdjęć czy media społecznościowe, aplikacje mobilne a nawet nowoczesne samochody może być dużo tańsze, a przy okazji – dużo wydajniejsze, niż korzystanie z tradycyjnych metod (które, nawiasem mówiąc, wcale nie odchodzą do lamusa).
Zalew informacji przeszkodą dla skuteczności
Kiedy myślimy o działaniach wywiadowczych, wydawać się może że największym wyzwaniem jest trudność w pozyskiwaniu danych do analizy – w dodatku takich, które przyniosą wartościowe rezultaty.
W przypadku OSINT jest inaczej – jak twierdzi dyrektor działu ds. wywiadu otwartoźródłowego w amerykańskiej CIA Randy Nixon, w przypadku działań jego zespołu największym problemem jest ogromna objętość gromadzonych danych.
Przesianie informacji w sposób pozwalający na wyłuskanie tych wartościowych z punktu widzenia pracy analityka wywiadu, to dla człowieka zadanie bardzo trudne do wykonania. Potrzebuje czasu, zasobów, jak i musi pracować jednocześnie z wieloma parametrami, które mogą zmieniać się w zależności od żądanych rezultatów i kierunków analizy.
Dlatego CIA zatrudniła do tego zadania sztuczną inteligencję – w postaci czatbota, który zbliżony jest do ChatuGPT i ma służyć zarówno pracownikom Agencji, jak i innych instytucji federalnych do automatycznego sortowania informacji oraz podsumowywania zbiorów danych.
I tak źle, i tak niedobrze
Stany Zjednoczone mają od dawna problem z OSINT-em, przede wszystkim ze względu na postawę poszczególnych instytucji działających w ramach społeczności wywiadowczej, zainteresowanych głównie własną skutecznością i priorytetowo traktujących w działaniach informacje pozyskiwane przez swoich agentów „klasycznymi” metodami.
Politycy tacy jak senator Mark Warner (Demokraci) zasiadający w komisjach zajmujących się wywiadem wskazują, że byłoby lepiej, gdyby instytucje patrzyły na wywiad otwartoźródłowy bardziej otwarcie i demokratycznie. Dalsze opóźnianie postępu i doskonalenia się w technikach analizy danych z otwartych źródeł może prowadzić do osłabienia skuteczności amerykańskiego wywiadu.
To szczególnie ważne w kontekście rosnącego zagrożenia ze strony Chin – tam trudno gromadzić wywiad klasycznymi metodami, OSINT zaś pozostawia naprawdę szerokie pole do manewru.
Jak działa wywiad otwartoźródłowy?
Według Bloomberga, za wzmocnienie analityki bazującej na danych z otwartych źródeł zabrał się amerykański rząd, już teraz korzystający z danych takich jak dostępne publicznie informacje o firmach, dokumenty giełdowe, czy zdjęcia satelitarne.
Materiały te były wykorzystywane m.in. w procesie decyzyjnym dotyczącym sankcji na Chiny w związku z naruszaniem praw człowieka muzułmańskiej mniejszości Ujgurów w regionie Sinciang.
Dane OSINT posłużyły też do zidentyfikowania producenta balonu szpiegowskiego, który wleciał w przestrzeń powietrzną USA w początku lutego ub. roku i był naszpikowany elektroniką pozwalającą na przesyłanie przechwyconej wcześniej komunikacji elektronicznej.
OSINT sprawdza się również w analizie działań wojennych, jak te trwające od 2022 r. na Ukrainie. To właśnie dane z otwartych źródeł były wykorzystywane przez analityków obserwujących ruchy wojsk Władimira Putina i ostrzegających przed rozpoczęciem pełnoskalowej inwazji.
Agencja wspomina, iż z danych otwartoźródłowych w działaniach przygotowawczych do swoich ataków korzystał także Hamas. W tym wypadku były to nagrania telewizyjne i posty w mediach społecznościowych, które pozwoliły ocenić wyposażenie i kwalifikacje Sił Obronnych Izraela.
Jemeńscy Huti z kolei korzystają z mediów społecznościowych, gdzie śledzą tysiące kont w mediach społecznościowych należących do marynarzy – i dzięki temu są w stanie śledzić ruch jednostek na morzu, które później stają się obiektami ich ataków.
OSINT a prawo do prywatności
Kiedy zdamy sobie sprawę z tego, jak działa OSINT, w naturalny sposób może to budzić sprzeciw. Nie publikujemy w mediach społecznościowych po to, aby nasze treści stały się narzędziami w rękach obcego wywiadu – a jednak może tak się stać.
Warto mieć świadomość, że to nasze zmienione przez kulturę platform internetowych podejście do tego, co jest kwestią prywatną, a czym chcemy dzielić się z całym światem, jest jedną z przyczyn powstawania tak ogromnych ilości danych. Wytwarzamy je i umieszczamy na platformach samodzielnie, z własnej, nieprzymuszonej woli. To od nas zależy, czym dzielimy się z masową internetową publicznością, Big Techami i analitykami wywiadu (również tymi pracującymi dla wrogich państw) – ostatecznie, w swojej pracy korzystają oni z tego, co znajdą w otwartych źródłach.
Te zasilamy sami, każdego dnia.